Makaroniki, czyli urocze ciasteczka beżowo-migdałowe przełożone kremem. Fakt, wymagają więcej roboty niż typowe ciastka, potrafią kapryśnie reagować na pogodę (deszczowy dzień to zdecydowanie nie jest dobry moment na ich pieczenie), ale jak już wyjdą to wynagrodzą wszelkie cierpienia!
Dla mnie obowiązkowo muszą mieć kwaśne nadzienie – same ciasteczko jest na tyle słodkie, że krem np. z czekolady czy wanilii jeszcze bardziej by zamulił jedzącego. Tym razem na tapet wzięłam hibiskusa. Znany już w starożytnym Egipcie, zwany czerwonym złotem faraonów napar oprócz ogroma właściwości zdrowotnych charakteryzuje się też przyjemnym, kwaśnym smakiem.
Uwaga: To nie są ciastka które można zrobić na oko, wszystkie składniki należy dokładnie odmierzyć a suche przesiać przez sitko. Wiadomo że ciężko trafić akurat na 3 jajka których białka będą ważyły 93g, dlatego należy zważyć białka i na tej podstawie wyliczyć wagę pozostałych składników. Z podanej ilości składników wychodzi mi ok. 25 gotowych ciastek.
Składniki
Ciastka:
- 93g białek (3 białka)
- 93g drobnego cukru
- 116g mąki migdałowej (np. Drobno zmielone płatki migdałowe)
- 10g mąki ziemniaczanej
- 138g cukru pudru
Nadzienie:
- 2 łyżeczki suszonych kwiatów hibiskusa
- 200ml gorącej wody
- 30g cukru
- 2 łyżki soku z cytryny
- 3 łyżki mąki (skrobii) ziemniaczanej
- 3 żółtka
- 80g masła
Przygotowanie
Białka ubić, dodawać stopniowo drobny cukier, do powstania sztywnej masy. Pod koniec ubijania można dodać barwnik spożywczy. Mąkę migdałową, mąkę ziemniaczaną i cukier puder przesiać do miski i dokładnie wymieszać. Partiami dodawać ubite białka i okrężnymi ruchami mieszać rozcierając masę o bok miski - pozbywamy się powietrza. Masa musi swobodnie spływać z łyżki.
Masę przełożyć do rękawa i wyciskać małe kółka równej średnicy na papier do pieczenia (po chwili trochę się rozleją). Trzasnąć parę razy blachą z makaronikami o ziemię, a pęcherzyki powietrza przekłuć wykałaczką. Odstawić na ok. 20-30 min w suche miejsce aż wyschną. Ja piekę do pojawienia się charakterystycznej stopki na termoobiegu w 150 stopniach, a następnie obniżam temperaturę i piekę parę minut na trybie góra-dół. Wystudzić na blaszce, potem przełożyć na kratkę. Maks. makaroniki były u mnie 10-12 min w piekarniku. Dobra okazja do poznania swojego piekarnika.
Nadzienie:
2 łyżeczki suszonych kwiatów hibiskusa zaparzać w 200ml gorącej wody przez ok. 10 minut (mocny napar!). W naparze rozpuścić 30g cukru, 2 łyżki soku z cytryny (próbować, w razie potrzeby dokwasić/dosłodzić) i 3 łyżki mąki (skrobii) ziemniaczanej. Dodać 3 żółtka (zostaną z robienia ciastek), całość zagotować cały czas mieszając trzepaczką aż powstanie gładki kisielobudyń. Ostudzić, zmiksować z 80g masła, następnie schłodzić (pomaga pół godziny w zamrażarce), przełożyć do rękawa cukierniczego i wyciskać na makaroniki, zamykając je drugim ciastkiem.
Uwagi
Przechowywać szczelnie zamknięte w lodówce, najlepsze są po 1-2 dniach od przełożenia.
3 komentarze
Najlepszy przepis na makaroniki! 🤩
Miło mi to słyszeć 😁
[…] teraz już zawsze makaroniki jako tako mi wychodzą. Na blogu możecie już znaleźć przepis na makaroniki z kremem hibiskusowym, jednak w tym wpisie chciałam zawrzeć jak najwięcej […]